Związek Sybiraków Oddział w Krakowie.

Związek Sybiraków nawiązuje do tradycji z 1928 roku. Został reaktywowany w grudniu 1998 roku

Zofia Ciesielska

Uwierzyć trudno, że  już 22 lata minęło od założenia, a właściwie reaktywacji Związku Sybiraków. Czas płynie nazbyt szybko, spróbujmy jednak na chwilę  zatrzymać się i przypomnieć sobie jak to wszystko się zaczęło.

Był początek roku 1989. Nikt  nie przypuszczał, że przyniesie tyle zmian w Ojczyźnie, wciąż przygaszonej porażką Solidarności i stanem   wojennym. Co prawda nigdy nie przestawaliśmy wierzyć w odzyskanie wolności, szczególnie my, Sybiracy, ale  to, że  na początku tego roku zaczniemy starania o utworzenie w Krakowie Oddziału Związku Sybiraków chyba nikt nie przypuszczał. Trwały co prawda jakieś umizgi władz do opozycji, krążyły wieści o obietnicy reaktywowania Solidarności, ale tej władzy już dawno nikt nie wierzył. W listopadzie (grudniu) 1988 docierały z Warszawy nieoficjalne i niepotwierdzone wieści o reaktywowaniu Związku Sybiraków, ale to wszystko wydawało się niemal nierealne.

W lutym, a było to jeszcze przed obradami „okrągłego stołu”, podano oficjalnie   migawkową wzmiankę w radiowych wiadomościach, powtórzoną później mimochodem w TV, że w Warszawie został reaktywowany Związek Sybiraków.

Wkrótce po wspomnianych zasłyszanych wiadomościach, w kościele św. Józefa w Podgórzu, a być może i w innych kościołach, ksiądz po kazaniu podał informację, iż podjęta została społeczna inicjatywa utworzenia Związku Sybiraków w Krakowie i podał dwa numery telefonów kontaktowych. Natychmiast zatelefonowałam pod wskazane numery. Pierwszym moim rozmówcą był  Tadeusz Wilczyński, niezapomniany, już niestety nieżyjący, pierwszy założyciel naszego Związku, drugim  Wiesław Krawczyński. Obydwaj Panowie, jak się okazało, podjęli próbę zorganizowania „Grupy Założycielskiej Związku Sybiraków”, jak to się wtedy oficjalnie nazywało. Ustaliliśmy telefonicznie termin pierwszego „inicjatywnego spotkania”, które miało się odbyć za kilka dni w siedzibie Związku Inwalidów Wojennych przy Placu Biskupim. Poinformowałam o tym zebraniu dr Agnieszkę Winiarską, która podobnie jak ja była „Sybiraczką” i która również pracowała w Akademii Pedagogicznej, ale na wydziale historii. Znałyśmy się od lat i przy okazji różnych mniej lub bardziej oficjalnych spotkań niejednokrotnie wspominałyśmy nasze sybirackie losy.

Na to pierwsze założycielskie spotkanie poszłyśmy ogromnie podeskscytowane, ale  równocześnie trochę niepewne. Nikogo przecież tam nie znałyśmy, a jak wiadomo, w PRL wszelkie informacje na temat zsyłek na Syberię i losów Sybiraków były nie tylko cenzurowane, ale również bardzo źle widziane. Wielu z nas dotknęły szykany władz z tego powodu szczególnie w latach 1950-tych. I choć  niepewność nasza była uzasadniona byłyśmy absolutnie przekonane co do słuszności decyzji.

Gdy weszłyśmy do niewielkiej sali w Związku Inwalidów Wojennych było tam już kilku poważnych panów, spośród których jeden natychmiast wyszedł nam naprzeciw i gorąco powitał. Był to właśnie Tadeusz Wilczyński. W tym pierwszym spotkaniu uczestniczyli: Tadeusz Wilczyński, Wiesław Krawczyński, Józef Halski, Eugeniusz Galos, Mieczysław Pudek, Bohdan Kalba,  Lech Trzaska, Tadeusz Mrozowski, Agnieszka Winiarska   oraz   pisząca  te  słowa.   Zebranie    prowadzili   wspólnie Tadeusz  Wilczyński i Wiesław Krawczyński. Już nie pamiętam który z wymienionych panów zaproponował, by zebranie rozpocząć od autoprezentacji, co zostało przez zebranych jednomyślnie zaakceptowane. Polegała ona na tym, iż kolejno każda z obecnych osób pokrótce opowiedziała swój sybiracki życiorys. Był to rodzaj wstępnej weryfikacji, bardzo osobistej i poruszającej. Pamiętam, że głos mi drżał, gdy mówiłam o sobie i swej rodzinie. Powstrzymywałam łzy. Po raz pierwszy publicznie mówiłam o swych bolesnych syberyjskich przeżyciach. Równie mocno przeżywałam wypowiedzi pozostałych osób, zwłaszcza, że większość z nich, jak się okazało, to byli  żołnierze AK, którzy byli aresztowani i skazani na wieloletnie łagry po roku 1945 i których katorga trwała jeszcze wiele lat po zakończeniu wojny do lat 1953-56!. Grupę deportowanych w 1940 roku w czasie tzw. pierwszej sowieckiej okupacji reprezentowały trzy osoby: Agnieszka Winiarska, Lech Trzaska i ja, przy  czym jak się okazało Lech Trzaska wydostał się z ZSRR w 1942 roku wraz z Armią Andersa i poprzez Indie wrócił do Polski. Natomiast my wróciłyśmy  dopiero w 1946 roku. Reprezentowaliśmy niemal pełny przekrój polskich losów zesłańców.

O losach łagierników chciałam się dowiedzieć jak najwięcej. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że mój Ojciec aresztowany  w 1940 roku  został zamordowany  w ramach wyroku Katyńskiego, że odnajdę go dopiero za 5 lat (!) w 1995 roku na ujawnionej  Ukraińskiej Liście Katyńskiej. Do tego czasu sądziłam, że może zginął  w jakimś łagrze i dlatego chciałam poznać losy tej grupy zesłańców. Pamiętam, że już po oficjalnym spotkaniu poprosiłam kilku z nich o to, by opowiedzieli mi więcej o sobie i dosłownie ze łzami w oczach słuchałam ich opowieści. Tyle o wzruszeniach.

Od tego pierwszego zebrania rozpoczęliśmy intensywną pracę przygotowawczą do prowadzenia wstępnych zapisów do Związku oraz nad organizacją pierwszego walnego zebrania. Nie mieliśmy nic oprócz olbrzymiego zapału. Dalsze nasze działania opiszę już w punktach.

Rejestracja: Korzystaliśmy  gościnnie z malutkiego pokoiku w Związku Inwalidów Wojennych, udostępnionego nam życzliwie przez prezesa Stanisława Dąbrowę – Kostkę na prośbę Tadeusza Wilczyńskiego i Wiesława Krawczyńskiego. Informacje o terminach i miejscu zapisów do Związku zamieściliśmy w mediach oraz zawiadamialiśmy tzw. pocztą pantoflową. Jestem przekonana, że wiele osób pamięta kolejki na Placu Biskupim sięgające aż do kościoła Sióstr Wizytek przy ulicy Krowoderskiej. To byli Sybiracy, którzy cierpliwie czekali, by zapisać się do Związku Sybiraków. Nie mieliśmy warunków, by umożliwić oczekiwanie w budynku. Do dyspozycji w wyznaczonych godzinach mieliśmy tylko mały pokoik,  zapisy prowadziliśmy również na korytarzu.

Ta praca, te spotkania z Sybirakami, których losy były przecież naszymi losami to niezapomniane przeżycia. Ileż opowieści o ciężkiej doli, o utracie najbliższych, o śmierci dzieci i matek, ileż łez wylanych zostało i przez opowiadających i przez nas słuchających, ileż kontaktów przyjacielskich zostało nawiązanych, jak również ile osób po raz pierwszy spotkało się ponownie po upływie blisko pół wieku. Dziwną koleją losu przypadło mi w udziale zapisywanie Krystyny Ulickiej, z którą  „mieszkałyśmy” w jednej ziemiance i pracowałyśmy w Podchozie w Kustanajskiej obłasti, jak również Zofii Kozińskiej, z którą w tym samym okresie studiowałam na Uniwersytecie Warszawskim, ale jakoś wtedy nie wiedziałyśmy, że łączą nas wspólne przeżycia. Muszę tu wspomnieć, że na moim roku studiów oprócz mnie były jeszcze dwie sybiraczki, naszych losów zesłańczych nie ukrywałyśmy pomimo tego, iż jak wiadomo, w latach 1950 było to źle widziane i szykanowane. W czasie zapisów spotkałam również Janinę Pociechę – Wojnar, z którą przed wojną w jednej klasie rozpoczynałyśmy naukę w szkole powszechnej. Odnalazłam Zofię Tarkowską – Sokołowską, którą  dobrze pamiętałam zarówno z tego powodu, że wywożono nas w jednym wagonie, jak również dlatego, że osieroconą  przywiozła z Kustanaju w Kazachstanie moja Mama. Przywiozła ją wraz z 30 – osobową gromadką sierot, które zostały odnalezione w rosyjskim Diet-Domie czyli w sierocińcu.

Inne niezapomniane wrażenia, to pytania które do mnie, a być może i do innych, kierowały niektóre osoby, głównie przybyłe spoza Krakowa: „proszę  pani, teraz spiszecie nas,  a potem może będą nas znowu według tych spisów  wywozić?” Jakże głęboko tkwił w umysłach i pamięci Sybiraków strach i brak zaufania do komunistycznej władzy.

Organizacja pierwszego zebrania. Rozmowy podczas zapisów wykorzystywaliśmy do zaproszenia i zachęcenia do współpracy organizacyjnej w przygotowaniu pierwszego walnego zabrania. Szybko dołączyła do nas  następna niemała grupa chętnych do pracy. Trzeba było zrobić spisy, znaleźć lokum do opracowania zebranych danych. Komputerów jeszcze nie było, dostępnych maszyn do pisania też niewiele. Początkowo spotykaliśmy się w kierowanym przeze mnie Zakładzie w Instytucie Biologii Akademii Pedagogicznej przy ulicy Podbrzezie późnym popołudniem i wieczorami, by sporządzać listy i ustalać kolejność działań. Do prac tych oprócz T. Wilczyńskiego i W. Krawczyńskiego dołączyli Aleksandra Szemioth, Władysława Łuczyk, Halina Łuczyńska, Lech Trzaska, jak również wielki sympatyk Sybiraków, Lwowianka, nieżyjąca już Anna Dąbrowa – Kostka.

Stopniowo coraz więcej osób zgłaszało chęć  pomocy w organizacji pierwszego zebrania i pomoc ta była bardzo potrzebna. Zebranie poszerzonego zespołu organizacyjnego, na które przybyło już ponad 50 osób odbyło się w sali konferencyjnej Poczty Głównej, które to lokum załatwił Wiesław Krawczyński. Z tego spotkania najbardziej utkwiło mi w pamięci zdanie wypowiedziane przez starszego, już nieżyjącego, Sybiraka: ” Przez tyle lat mieszkam w Krakowie i nigdy nie przypuszczałem, że jest  nas tutaj tak dużo”…Spotkanie to poświęcono w całości na przygotowanie organizacyjnych  szczegółów. A było ich wiele, m.in. takich jak przygotowanie list obecności przy licznych stolikach, zapisywanie, pomoc w poszukiwaniu współzesłańców. Postanowiliśmy przygotować tablice z napisami  nazw republik, obwodów (obłasti) i rejonów, by wokół  gromadzili się byli zesłańcy  w owe miejsca.

13 maja 1989, pierwsze założycielskie walne zebranie. Zebranie odbyło w auli Akademii Pedagogicznej przy ul. Podchorążych. Te piękną salę udostępnił nam nieodpłatnie ówczesny Rektor tej Uczelni profesor Mieczysław Rozmus. Przypomnieć tu trzeba, że nie była to wtedy sprawa prosta. Decyzję swą, jak sam mi powiedział, musiał uzgodnić z Komitetem Uczelnianym PZPR… Było to przecież jeszcze przed czerwcowymi wyborami  i Partia decydowała o wszystkim nie tylko w Kraju, ale w każdej instytucji. Dziś już o tym niemal nie pamiętamy.

Zebranie prowadziliśmy wspólnie z Tadeuszem Wilczyńskim, który je zainaugurował, wygłaszając krótkie i wzruszające przemówienie. Programowy referat wygłosił Wiesław Krawczyński. Po spontanicznej żywej dyskusji, w której zabierało głos wielu uczestników i to na różne ogólne oraz bardziej lub mniej osobiste tematy przeprowadzono wybory pierwszego zarządu Związku Sybiraków – Oddziału w Krakowie.

Być może w bardziej oficjalnym stylu powinno być napisane wspomnieniowe sprawozdanie z owego zebrania.  Ja jednak pokrótce chcę się skupić na  problemach wskazujących czym wtedy było dla nas powstanie, a właściwie reaktywacja Związku, jakie wiązaliśmy oczekiwania i nadzieje z jego powstaniem. Co udało się dokonać, a czego nie zdołaliśmy  zrobić.

Wybrany został zarząd Związku. w następującym składzie: Prezes Wiesław Krawczyński, wiceprezes Zofia Ciesielska, sekretarz Halina Łuczyńska, skarbnik Bohdan Kalba. Powołano komisje i jej przewodniczących: komisja weryfikacyjna – Józef Halski, członkowie Janina Tyczyńska i Barbara Mazur, komisja historyczna – Aleksandra Szemioth, komisja charytatywna – Władysława Łuczyk, komisja informacji – Zofia Ciesielska.

Członkowie zarządu to Eugeniusz Galos, Bohdan Kalba, Franciszek Lewandowski, Tadeusz Mrozowski, Mieczysław Pudek, Lech Trzaska. Zgłaszanie chętnych do pracy w komisjach było sprawą otwartą.

Początki działalności, idea, cele .Powstanie Związku Sybiraków nastąpiło niestety dopiero po upływie ponad pół wieku od naszego powrotu z zesłania do Ojczyzny. Rządzący Polską komunistyczny reżim nie zezwalał na tworzenie wolnych stowarzyszeń, a tym bardziej  Związku Sybiraków, ze swego założenia zrzeszający  ludzi represjonowanych przez Związek Radziecki, któremu władza PRL była całkowicie podporządkowana. Nawet indywidualne przyznawanie się do pobytu na Syberii prowadziło do szykan w miejscu pracy. Wieloletnie przemilczanie własnych losów, w tym wywózek, aresztowań, pobytów w łagrach, utrata okrutnie zamordowanych ojców i braci w nieznanych miejscach – tylko Katyń był wtedy znanym, ale tajemnym miejscem kaźni Polaków – stanowiło wielki problem natury psychologicznej. I oto wraz z powstaniem Związku Sybiraków pękła tama milczenia, nastąpił rodzaj odblokowania przeżyć w pamięci. Chcieliśmy o tym mówić, pisać. Wiedzieliśmy bowiem, że jest to ostatnia szansa, i nasz obowiązek abyśmy przemówili jako świadkowie historii. Historii, która dotknęła połowę Polski napadniętej zdradziecko 17 września 1939 przez ZSRR i jego terror, a następnie oddanej po1945 roku  za aprobatą Aliantów w strefę wpływów komunistycznych. W fałszowaniu historii, wspomnianym przemilczaniu i represjonowaniu za ujawnianie prawdy, jak również skazywaniu na zsyłkę do sowieckich łagrów  żołnierzy AK po zakończeniu wojny w latach 1944 –45,  w czym niestety czynnie uczestniczyły władze PRL.

Już na początku swej działalności Związek podejmował współpracę ze Stowarzyszeniem Rodzin Katyńskich. Uzyskiwano oficjalne informacje o kolejnych  miejscach zbrodni dokonanej na polskich oficerach, zbrodni, określonej mianem Katyńskiej, z uwagi na to, iż w Katyniu odkryto po raz pierwszy w 1943 roku masowe mogiły polskich oficerów. Na podstawie podjętej 5 marca 1940 roku decyzji Biura Politycznego KPZR podpisanej przez Stalina na śmierć zostało skazanych blisko 25 000 obywateli polskich – oficerów, policjantów, mundurowych służb więziennych, urzędników państwowych, nauczycieli, właścicieli ziemskich – naszych ojców i braci. Równocześnie z tą decyzją Biuro Polityczne skazało na zesłanie ich rodziny,  zamieszkujące we wschodniej połowie Polski, okupowanej przez ZSRR, czyli wielu z nas Sybiraków deportowanych w dniu 13 kwietnia 1949 roku. Ta deportacja obejmowała w znacznym stopniu specpiereseleńców, czyli rodziny Ofiar Zbrodni Katyńskiej.  Główne i znane obecnie miejsca zbiorowych mogił to Katyń, Miednoje, Charków, Bykownia oraz prawdopodobnie Kuropaty.  Wiele osób odnalazło swych najbliższych na  tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej ujawnionej dopiero w 1994 roku. I choć do dziś oficjalne starania w Rosji o pełne udostępnienie materiałów tej zbrodni  nie dają rezultatów, a rząd Rosji uważa, że nie  jest to zbrodnia ludobójstwa, lecz sekwencja indywidualnych morderstw. Naszym zadaniem jest odnajdywanie oraz nawiedzanie cmentarzy i zbiorowych mogił Polaków i przekazywanie potomnym pamięci o nich. Wciąż natomiast nieznane są dane dotyczące ilości osób deportowanych, które Rosja zaniża. Brak również dotąd danych dotyczących osób zmarłych  na zesłaniu.

Działania. Ujawnianie prawdy historycznej, dokumentowanie losów Sybiraków m.in. poprzez liczne publikacje wspomnień ukazujących się zarówno w wydawnictwach ogólnopolskich, jak i naszych krakowskich, opracowanych i redagowanych przez                                                Komisję Historyczną Oddziału Krakowskiego stanowiło podstawę naszych początkowych działań. Książkowe wydania wspomnień stanowią ich wymierną wizytówkę. Niemniej ważną   część pracy stanowiły starania o przyznanie nam uprawnień kombatanckich. To w naszym Oddziale została opracowana przeze mnie informacja dla parlamentarzystów, z których wielu niestety nic nie wiedziało, (albo nie chcieli wiedzieć) o deportacjach Polaków do ZSRR i ich losach, a część posłów w sejmie kontraktowym była nam niechętna. Walka o przeprowadzenie ustaw przyznających nam uprawnienia nie była łatwa. Nawet wśród prominentnych  posłów przez nas wybranych byli oponenci. Na szczęście mieliśmy wsparcie  m.in.  Solidarności oraz senatorów  Ryszarda Reiffa i Romana Ciesielskiego.  W efekcie tych starań w 1991 roku  przyznano nam uprawnienia kombatanckie (Ust. z dnia 24.01.1991r.), a następnie status inwalidy wojennego po obowiązkowych badaniach i  udokumentowaniu lekarskim. Od 2007 roku po poprawkach wniesionych do Ustawy przysługuje Sybirakom status osoby represjonowanej.

Aktualna działalność Związku. W miarę upływu lat Związek Sybiraków został uznany za najliczniejszą i ważną w społecznym odbiorze organizację kombatancką. Wynika to zarówno z przeżyć jego członków, niemal półwiekowym przemilczaniu losów zesłańców   Sybiru, których ogromną większość stanowiły kobiety i dzieci, jak również z dużego patriotycznego i społecznego zaangażowania członków Związku po roku 1989. Wyróżnić tu należy działania prowadzone w skali Kraju, inicjowane i koordynowane przez Zarząd Główny oraz realizowane statutowe zadania Związku w ramach działalności Oddziału. Wszystkie prace są ściśle powiązane i trudno byłoby je wyodrębnić. W Zarządzie Krakowskiego  Oddziału działają Komisje : Organizacyjna, Charytatywna, Historyczna, Weryfikacyjna oraz Komisja Odznaczeń i Wyróżnień.

Już na początku działalności ufundowaliśmy sztandar, który towarzyszy nam we wszystkich uroczystościach patriotycznych i sybirackich zarówno krajowych, jak i lokalnych

Począwszy od roku 1990 organizowane są coroczne Ogólnopolskie Pielgrzymki: w maju na Jasną Górę do Częstochowy, w czerwcu do Lichenia  oraz zorganizowane w późniejszych latach również coroczne 17 września do Białegostoku  lub Wrocławia. W listopadzie Krakowski Oddział Związku organizuje pielgrzymkę do Czernej do grobu Św. Rafała Kalinowskiego – patrona Sybiraków. Spotkania członków Krakowskiego Oddziału oprócz formalnych zebrań i tak niepowtarzalnego i wzruszającego spotkania, jakim jest coroczny Opłatek, to przede wszystkim uczestnictwo w okolicznościowych mszach świętych. W kościele OO Kapucynów msze święte są organizowane przez Sybiraków, a w Kościele Garnizonowym p.w. św. Agnieszki są organizowane przez Stowarzyszenie Rodzin Katyńskich m.in. z okazji takich rocznic jak: 17 września, 10 lutego, 5 marca, 13 kwietnia, 4 lipca.  Kapelanem Sybiraków jest O. Jerzy Pająk, kapucyn. Pierwszym był O. Albin Jałocha – Sybirak, który był więziony w łagrach przez 16 lat, a kolejnym był ksiądz profesor Józef Marecki. Przedstawiciele Związku uczestniczą we wszystkich spotkaniach z okazji świąt państwowych i rocznicowych uroczystościach patriotycznych w Krakowie jak również w miarę swych możliwości w innych miastach Małopolski. We wszystkich wspomnianych uroczystościach patriotycznych towarzyszy nam piękny sztandar, ufundowany przez nas natychmiast po rozpoczęciu działalności Związku Sybiraków.

Staraniem Związku Sybiracy, którym nie dane było wrócić do Polski, a których prochy pozostały  na zawsze na nieludzkiej ziemi zostali upamiętnieni tablicami. W roku 1990 została odsłonięta w kościele OO Kapucynów Tablica poświęcona zmarłym na zesłaniu w latach 1939 – 1956. W 70 rocznicę agresji sowieckiej na Polskę 17 września  2009 roku przy Placu gen. Adama Studzińskiego pod Wawelem poświęcona została przez JE Kardynała Stanisława Dziwisza Tablica Pamięci wszystkich Sybiraków, którzy na przestrzeni dziejów tam oddali swe życie za Ojczyznę

Przy oddziale Związku Sybiraków w Krakowie działają dwa kluby Związku  – jeden w Nowej Hucie, który korzysta z siedziby w NCK drugi przy kościele OO Kapucynów, gdzie chętni spotykają się raz w tygodniu.

Tu wspomnieć należy o bardzo aktywnej działalności Komisji Charytatywnej, kierowanej w pierwszej kadencji przez Władysławę Łuczyk, a obecnie przez Ewę Janowiec. Członkowie komisji w miarę potrzeb odwiedzają  starszych i schorowanych Sybiraków, a w miarę  naszych skromnych możliwości przyznawana jest pomoc materialna.

Ujawnianie prawdy historycznej, dokumentowanie losów Sybiraków m.in. poprzez liczne publikacje wspomnień ukazujących się zarówno w wydawnictwach ogólnopolskich, jak i w naszych krakowskich, redagowanych przez Komisję Historyczną, to  niewątpliwe osiągnięcie.

Członkowie Związku, jako świadkowie historii w ramach swych możliwości i zaproszeń kierowanych  ze szkół ponad podstawowych prowadzą dla młodzieży pogadanki i wykłady, które cieszą się dużym zainteresowaniem młodzieży i nauczycieli.

Wiadomości o naszych bieżących działaniach i  sprawach dotyczących Sybiraków w skali lokalnej i ogólnopolskiej podaje nasz Informator, kwartalnik redagowany przez  Jana Kwiatkowskiego, docierające do wszystkich członków Oddziału Związku. Zamieszczane są tam również teksty wspomnieniowe i poezja sybiracka.

Nie można również zapomnieć o tym, że Związek Sybiraków od wielu lat współuczestniczy w staraniach o powrót  Polaków, potomków zesłańców, którzy wciąż jeszcze żyją w Kazachstanie. Osiadłym w Krakowie i Małopolsce załatwialiśmy sprawy przyznania im uprawnień kombatanckich. Dzięki staraniom m.in. Związku Sybiraków udaje się powrócić do Kraju po wielu latach Polakom, zesłanym w latach 1935 -37 do Kazachstanu z terenów Ukrainy , powstałej na mocy Traktatu Ryskiego- Polakom, których ojcowie  również zginęli w wyniku represji sowieckich w 1937 roku oraz urodzonym na zesłaniu  ich potomkom.  Chętnym proponujemy członkostwo naszego Związku, co pozwoliło przyłączyć się do starań Zarządu Głównego Związku o przyznanie im analogicznych świadczeń, jak też  Sybirakom, którzy byli wywiezieni z terenów b.  Polski w latach 1940/41 oraz 1944-1951. W tych sprawach, jak i we wszystkich związanych z administracją, znajomością przepisów, pomocy bieżącej orientuje się znakomicie i pomaga sekretarz Krakowskiego Oddziału Związku Krystyna Wierzbicka .

Zarząd Główny jest uprawniony do przyznawania Honorowej Odznaki Sybiraka. Odznaka ta przyznawana jest członkom Związku szczególnie zaangażowanym  w działalność na rzecz utrwalania pamięci o Zesłańcach Sybiru, jak również sympatykom, osobom spoza Związku,  wspomagającym naszą patriotyczną działalność. Ponadto w wyniku długotrwałych prac ustawodawczych w październiku 2003 roku przyznano wszystkim Sybirakom Krzyż Zesłańca Sybiru, który jest wręczany po dokładnej weryfikacji prowadzonej przez Związek.

Tak w największym skrócie przedstawiają się wymierne sprawy, których podjęcie umożliwiło powstanie Związku Sybiraków i prace prowadzone w jego ramach .To te sprawy wymierne. Do niewymiernych, a bardzo ważnych zaliczyć trzeba to, iż tworzymy wyjątkową wspólnotę, którą łączą niezwykłe, niepojęte dla innych, bardzo trudne losy. Oprócz tego, że poprzez Związek wielu z nas odnalazło współzesłańców, nawiązaliśmy nowe piękne i trwałe przyjaźnie, umocnione trudami przeżyć, niemal niemożliwych do zrozumienia dla tych, którzy  nie przeszli przez Sybir, czyli głód, nędzę, choroby odosobnienie i oddalenie od Ojczyzny oraz katorżniczą pracę ponad ludzką wytrzymałość. Wspomnienia wywołują wypowiedziane w czasie spotkań czasem pojedyncze słowa, czasem określenie jakiejś czynności czy pracy tam wykonywanej lub niepojętych dziś warunków życia, co tworzy wyjątkową atmosferę, połączoną zawsze z nieprzemijającą radością, że dane nam było powrócić do Ojczyzny.

Wydaje się, że po upływie tylu już lat można wyrazić radość z istnienia naszego Związku i jednocześnie żal, że stało się to tak późno, że nie dane było doczekać tej chwili naszym Matkom, których przeżycia były najtrudniejsze, a i nasze życie też chyli się ku wieczorowi. Stąd wypływa trudny wniosek o konieczności ciągłego rozszerzania  działalności na pracę z młodzieżą, by kontynuowała główną ideę Związku Sybiraków, jaką stanowi odkrywanie i utrwalanie historycznej prawdy o losach Polaków – Zesłańców Sybiru.